Jak dotąd to najlepsza rzecz, jakiej zdarzyło mi się doznać za kompowym kółkiem. Auta są tak piękne, że czasami po wieczornym wyścigu (zachód słońca) włączam max szczegóły (koniecznie detale kół) dla samej przyjemności ich oglądania w akcji. Jeżeli do tego mamy DFP, to jest to czysta przyjemność z jazdy, jakiej nie czułem od czasu CMR2 (po prostu wtedy byłem młodszy i mniej wiedziałem o prowadzeniu auta, a konkurencji nie było praktycznie żadnej (co to jest GPL?)). Tutaj ładne drifty wymagają sporo praktyki, ale kiedy już się je opanuje, to jest orgazm (duże zasługi ma tutaj uwzględnienie w FF ruchów tyłu auta). Takie pyszne ciasteczko domowej roboty - żadnych perfum, kolorowych wiórków, tylko to co najsmaczniejsze. Ciasteczko również dlatego, że ze wszystkich symulatorów jest chyba najłatwiejszy w prowadzeniu. Jeśli popełnisz błąd w GTR, a popełnić go bez porównania łatwiej, masz wyścig praktycznie z głowy. Tu zawsze można jakoś się wykaraskać, tracąc pozycję albo dwie.
Można oczywiście nie lubić ciasteczek, ale wtedy to już inna kategoria. Kto lubi balansować w łyżwach na linie, wybierze GTR. Również jeśli chodzi o wyścigowe życie i ogólną "fajność" gry w sieci, LFS jest wciąż bezkonkurencyjny. Jeżeli chcemy, żeby w naszym simie ciągle działo się coś nowego i mamy żyłkę kolekcjonera, najlepszym wyborem będzie rFactor - oparty na tym samym engine co GTL, choć sklecony jakby naprędce i na brudno, ale ciągle się rozwijający dzięki coraz lepszym modom tworzonym przez entuzjastów.
Jeśli jednak chodzi o klasę, staranność wykonania, "sznyt" i czystą przyjemność z jazdy na komputerze, moim zdaniem GTL nie ma sobie równych, przynajmniej do czasu pojawienia się netKar Pro, a potem GTR2.
Łyżka dziegciu - niestety dystrybucją i spolszczeniem zajęła się inna firma niż w przypadku starszego brata GTLegends, czyli GTR (bodajże Lem), przetłumaczonego wręcz niezauważalnie, czyli świetnie. Osobom znającym nieco angielski polecam tu w miarę możliwości zainstalowanie wersji angielskojęzycznej, dla uniknięcia żenady. Nie żeby spolszczeniu brakowało pieczołowitości - literkę R na wskaźniku biegów zastąpiono literą W, chyba po to, żeby nikomu nie pomyliło się z biegiem "Rakietowym"
Dawno nie pisałem żadnego wypracowania, więc tak sobie nabazgrałem, za co serdecznie wszystkich przepraszam