Odniosę się tylko tak ogólnie bo ciężko mi cytować tak długi tekst.
U mnie w rodzinie był Pug 605 pod koniec lat 90 o porządne zamienniki było wtedy raczej trudno ale nawet valeo (pytanie czy wtedy to był oryginał) padało co 2 lata max ok. 30 tyś , chodzi mi o drążki stabilizatora przedniego.
Citroenem XM jeżdze aktualnie. Przymierzałem się parę razy do wyumiany, ale ile razy rozpatruję co w zamian to mi się odechciewa. Mechanicznie elementy zawieszenia są identyczne jak w Pugu 605. Można narzekać na bardzo wiele rzeczy w tym samochodzie (choć wcale nie na to co ludzie mówią) ale nie na dwie rzeczy. Nie na silnik i nie na zawieszenie. I to nawet biorąc pod uwagę całą jego hydraulikę.
Alu zawieszenie przednie w Passacie było wadliwe ale w B5 , ponoć w B5FL było to już znacznie poprawione skoro w moim 12 letnim Passacie jeździło jeszcze ori zawieszenie w tym 9 lat po polskich drogach.
Nie będę się kłócił. Moje doświadczenia z Audi A4 B5 są takie jak opisałem wcześniej. Jeśli w międzyczasie coś poprawili to OK, ale przynajmniej był spory moment,że sypliwość tych szpejów była ponadprzeciętna, podonbnie zresztą jak koszt naprawy.
Skąd w Polsce wielki przemysł regeneracji pompowtrysków , na każdym rogu szrot VW itd. wynika to stąd tego że tego jeździ masa po Polsce z czego większość to zajechane egzemplarze z mega przebiegami...
I tutaj dochodzimy do sedna. Prawie wszystko co się porusza po polskich drogach to zajechany szrot i ciężko na tej podstawie jest obiektywnie coś ocenić. W związku z powyższym królują mity i przesądy. Jeśli zaś chodzi o same pompowtryski - no nie jest to wynalazek tak bezproblemowy jak rotopompa (choć jeszcze też trzeba sobie doprecyzować jaka rotopompa, bo elektroniczny Lucas do silników turbo to katastrofa po całości w odróżnieniu od Boscha) i chyba nawet bardziej problematyczny od CR. Dlatego własnie tyle się tego u nas regeneruje, bo jednak padają takie elementy. Jedne częściej drugie rzadziej, ale nie bez powodu sam VAG poszedł po rozum do głowy i zaczął montować CR. W dodatku jeśli już się zdarzy,że coś takiego kwiknie to naprawa jest bardzo droga, podczas gdy rotopompę Boscha zregenerujesz za 300 złotych -dlatgo własnie uważam,że silnik 1.9 był świetny dopóki paliwo podawała pompa, ten sam 1.9 na PD mimo że daje się łatwo chipować to już jest coś co uważam za krok wstecz.
W Fordzie czy Francuzie jak ma 12 lat to wydech to jedno wielkie sito które było pewnie już nie raz zmieniane. Porządna Toyota czy VW który nie miał przygód po drodze jak ma 10 czy 12 lat śmiga na ori wydechu i tak jest z wieloma elementami. Jak rozbierasz drzwi w Fordzie czy Renault co jest pod boczkiem - no nic dziura i zewnętrzna blacha, w Passacie była wielka alu płyta , ktoś powie po co takie coś ciężkie i niepotrzebne, no tak tylko raz że wygłuszenie jest lepsze i wilgoć nie wchodzi do środka
Uogólniasz. Duża częśc francuzów jest bardzo dobrze zabezpieczona antykorozyjnie. Zdarzają się takie które nie są, ale nie brakuje ani toyot , ani Nissanów, ani Opli czy BMW których ruda bierze niewiele mniej ochoczo niż Poldka.
W Passacie żeby rozebrać wnętrze trzeba było się naszukać śrubek, zatrzasków. W Fordzie co trzeba zrobić , najlepiej przyłożyć troch siły ... bo i tak wszystko jest na zatrzaskach...
Tyle że jakość montażu wnętrza nie stanowi o jakości samochodu. Wnętrze najwyżej trochę poskrzypi (i też byś się zdziwił, bo 20 letni XM zaskrzypi czasem zimą zanim się rozgrzeje, latem nie słychać nic, a wnętrze nie jest na zatrzaskach tylko na wkrętach)
Teraz jeżdże Mondeo i niby ładne , fajnie się prowadzi itd pod tym względem B5FL nie ma podejścia do MK4 , ale jak się wejdzie pod spód to naprawdę przykro patrzeć na samochód który ma 5 lat a wiele elementów jest w gorszym stanie nież w 12 letnim VW.
Porównaj sobie nowe Mondeo z nowym Paskiem. Zwłaszcza z 2.0 TDI. Powstała o tym cała stronka na sieci:
http://vwszrot.pl/ To jest to co mówię - teraz w ogóle robi się wszystkie samochody tak,żeby jak się coś popsuje naprawa była droga i nie przywracała mu fabrycznej jakości. Passat nie jest żadnym wyjątkiem. Jeśli porównywać Passata B5 z inymi wozami to trzeba się cofnąć do czasów kiedy był produkowany no i wtedy okazuje się że też wcale nie wybijał się ponad przeciętną. Zły nie był, ale takie 406 czy Laguna I generacji też złe nie były, nie wspominając o Volvo czy Toyotach.
Miałem też Megane w momencie jak miało 10 lat i było warte ok. 5000 to można było w nie rocznie pakować przynajmniej połowę wartości w naprawy , szczytem było złożenie się tylnej belki - poszły drążki (kolejny genialny wynalazek francuzów). Jedno co trzeba oddać temu Megane że blach nie ruszała żadna korozja i 1.6 od Renault raczej się nie psuło, poza słabym naciągiem paska klinowego.
No widzisz - przed chwilą mówiłeś jak tro świetnie,ze Pasek ma aluminiowy panel bo wilgoć nie wchodzi, a teraz sam przyznajesz, że Meganki rdza nie brała. A to że miało fakapy konstrukcyjne - każdy samochód jakieś ma. Jeden takie a drugi inne. W jednym sypie się zawias z przodu a w drugim z tyłu. Belki w kompaktowych frenczach to akurat jest badziew, nie zamierzam się spierać. To że megana się sypała ogólnie po trochu - możesz mi wierzyć, znam Volkswageny które też tak robią. Z tą różnicą, że ich właściciele się niczym nie przejmują, że auto "znaczy teren" czy że pasek klinowy piszczy przez pół godziny po odpaleniu, że go lekko ściąga - jeżdżą dalej i uważają,że mają świetne wozy. A jeszcze tak BTW to do zalet Megany możesz doliczyć spalanie. 1.6 pali 1,5 litra mniej niż Civic 1.4, nie wspominając w ogóle o benzyniakach VAGa z tego okresu, bo to w ogóle były straszne żłopy.
Ja nie gloryfikuje niemieckiej motoryzacji ale pisanie że to szmelc gorszy od francuzów to też przegięcie.
Gorszy nie jest, ale lepszy też nie. A na dzień dzisiejszy wszystko to awaryjny i kosztowny szmelc.
A gdybym miał kupować teraz powiedzmy 3 letni samochód i było by mnie stać na coś z segmentu D co bym kupił ... ? Pewnie Mazde 6 i tylko dlatego że podoba mi się jej wygląd, bo uważam że obecnie produkowane samochody są wszystkie równie trwałe (lub raczej mało trwałe) ...
Ja bym nic nie kupił. Jeśli by się rozleciał mój dziadek to bym się rozejrzał za innym dziadkiem w dobrym stanie i doprowadził go do porządku. A jak już bym musiał, bo by mi przystawili pistolet do głowy to Alfę 159. Wiem,ze juz nieprodukowana, ale to jest w miarę nowe auto które bez wątpienia jest ładne. Zresztą na dzień dzisiejszy kupiłbym nawet 156 w dobrym stanie - i tak mnie nie zrujnuje bardziej niż żaden nowy samochód. Kiedyś był tutaj użytkownik
alfan (pozdowionka jeśli czytasz) i się z nim strasznie droczyłem,że te wszystkie włoskie wynalazki które on wielbi to awaryjny syf. No to teraz stanęło na tym, że gdyby jakiekolwiek nowe auta były tak dobre i tak niekłopotliwe w utrzymaniu jak 156stki to bym był zachwycony.
Jeszcze co do " W dodatku to jest kraj z którym sąsiadujemy i niemieckie wozy sprowadza się najłatwiej i najtaniej" no właśnie tanio od Niemców to się sprowadza padła... bo wbrew pozorom nie są idiotami i za samochód w odpowiednim stanie i z przebiegiem trzeba zapłacić. Żeby myśleć o porządnym Passacie który załóżmy w PL kosztuje 35 tyś i ma niby 120 tyś to z tym samym przebiegiem u Niemców trzeba doliczyć 5000-6000 PLN (bez opłat) i można mieć nadzieję że znajdzie się ten sam rocznik bez dzwona który ma faktycznie 120 tyś. Bo ten w PL za 35 tyś to wjeżdżając miał pewnie 300 na liczniku.
Jasne, wszystko prawda. Niemcy nie sprzedają za pół darmo dobrych fur, to co zjeżdza do nas to głównie syf od Turków. Ale nie o to mi chodziło. Istotą tego stwierdzenia było,ze ponieważ sprowadza się do nas głównie złom poniemiecki a nie pofrancuski to macherzy nauczyli się je łatać z zamkniętymi oczami i jeśli coś jest zrobione trochę inaczej to klną, a ile całkowicie nie wymiękają. Czasem to żałuję ze nie biorę kamery ze sobą, bo jak słyszę tłumaczenia i obawy mechaników to mógłbym nakręcić niezłą komedię. Jeden to próbował mi powiedzieć,że on nie dlatego nie chce ruszać Cytrynowej hydrauliki bo się na tym nie zna, tylko dlatego,ze te wozy są dziwne i jak spuści z niego ciśnienie to on nie wie czy to auto mu się z powrotem podniesie. LOL... Codzień rano się podnosi po wyzerowaniu ciśnienia w układzie, wiec dlaczego miałby się nie podnieść u mechanika? Jasne dlaczego - dlatego,że się na tym nie zna i zamiast to przyznać otwartym tekstem tworzy mętne teorie. No i jeszcze jeden wniosek - w interesie machera jest komuś polecić dobre, bezawaryjne auto, czy takie, które będzie do niego często przyjeżdżać? No właśnie, z tymi ich teoriami jest coś nie tak. Oni nie polecają tego co się psuje najmniej, o większość samochodów cechuje się zbliżoną awaryjnością, polecają to czego naprawianie nie nastręcza im większych problemów, nie wymaga zbytniego intelektualnego wysiłku, do którego często bywają niezdolni.
Natomiast zawieszenie w B5FL to jest ponton jakich mało bliżej temu do wizerunku francuskiego samochodu niż niemieckiego, dopiero B6 ma twardsze zawieszenie.
Pochwaliłem się już czym jeżdżę obecnie, więc nie muszę chyba dodawać,że jakoś nie zauważyłem tej miękkości Paska B5FL
Natomiast porównując do Puga 406 którego znam to z wozów którymi jeździłem: B5 przed liftem - deskkorolka. Golf 4 - jeszcze większa deska. A6 B5 - obleci. A4 B5 - deska. Pasem B6 - pół - deska. Golf V - raczej twardy, choć obleci jeszcze. Audi A4 C6 - łojezu, to dopiero deska... Najnowsza Fabia - no jestem zaskoczony, jak nie-VW. Natomiast porównując do 508, na którym powywieszałem trochę psów i mógłbym o jego idiotycznym napędzie pisać jeszcze wiele (silnik 1,6 HDI to jedna, ale wolna jak ślimak w ciąży automatyczna skrzynia biegów to osobny rozdział) no to zawieszenie ma świetne, znacznie wygodniejsze od jakichkolwiek VAGów jakimi jeździłem. Ciągle ustępujące hydropneumatyce, ale jak na sprężynę to bardzo wygodny i wcale nie przesadnie rozbujany. Również aranżacja wnętrza bardzo fajna, co nie zmienia faktu,że i tak bym tego nie kupił. Wracając do meritum - oczywiście zgodzę się,ze VAGi zdarzają się i twardsze i miększe, ale generalnie są raczej twarde i mnie to nie pasuje. Poza tym zazwyczaj wozy francuskie są lepiej zaprojektowane w środku, lepiej wykorzystują dostępną przestrzeń, zwykle jest więcej miejsca na nogi, człowiek nie czuje się tak szczelnie obudowany plastikiem. Przy czym zaznaczam, że ta ostatnia opinia w mniejszym stopniu dotyczyn nowych VW. W tych już się człowiek nie czuje tak klaustrofobicznie, co nie zmienia faktu, że i tak bym tego nie kupił z zupełnie innych względów. Z takich o których mówiłem - to po prostu szmelc w sensie ogólnym, przy czym na pewno nie jest to szmelc lepszy ani gorszy od wszystkich innych ktore się aktualnie produkuje.