przez żółtodziób » czwartek, 14 lip 2005, 15:28
No to kupiło dzewczę autko... Punto było jeszcze w miarę pomysłem (nie jest to jakieś super autko, ale koncepcja sensowna) ale nie ma jak to być konsekwentnym. Stanęło na Astrze, silnik 1.8, 6000 PLN za całosć, ta cena chyba świadczy o stanie ogólnym tego auta. Stan licznika 65 000, ale ewidentniebyło nim kręcone, bo kierownica aż się świeci, gumy na pedałach zostały wymienione a tjunigowe nakładki... Autko baaardzo ekonomiczne, pali prawie druge tyle co Punto 1.1, bardzo łatwe w manewrowaniu (już pierwsze otarcie było), kobiszcze zachwycone że dobrze idzie spod świateł (z takim silnikiem trudno żeby było inaczej, jednak z całą pewnością mogłoby się to odbyć bez dźwięku ciągnika Ursus). Na szczęście zbyt długo ta astra szybka nie będzie, bo sprzęgło jest na dojebaniu, bierze pod sam koniec, jeszcze trochę i zacznie się slizgać, są też problemy żeby trafić w trójkę, nie wystarczy popchąć lewara do przodu bo wskoczy w jedynkę, albo zostanie na luzie, jest więc nadzieja że krzywdy tym sobie dziewczę nie zrobi, zawiecha i kierownica w miarę OK, co dzwne trzyma dobrze kierunek na wprost, czterech śladów nie zostawia, przynajmniej tak do 80 km/h, więcej tym nie jechałem bo nie opłacało się trójki wrzucać, zanim by wskoczyłato by trzeba redukować. Przegląd podobno przeszło w każdym razie...
Zapytana dlaczego takie coś a nie punto odpowiedziała: bo opel jest mniej awaryjny... ręce opadają. A że chla drugie tyle to nie szkodzi, na gaz się przerobi (dorzucając 3000 PLN do interesu lub godząc się na jeżdżenie z bombą). Ponadto cholera wie czy auto nie jest lewe, bo nie ma nawet stacyjki, żeby go odpalić trzeba połączyć druty... to się nazywa zrobić interes życia...
Nie przepadam za Fiatami, ale Punto 1.1 używane przez normalną osobę a nie przez dresiarza który stopę ma cięższą od głowy byloby znacznie lepsze.
W całym swoim życiu spotkałem tylo jedną gorszą babę, taką co robiła sobie makijarz jadąc autemi w ogóle nie patrzała w lusterka zmieniając pas ruchu, o dziwo takie mają szczęscie, tamta miała tylko jedną stłuczę, u tej zanosi się na więcej bo już po tygodniu coś przytała (nawet nie pytałem sie co to było, zaobserwowłem tylko pojawienie się uszkodzenia. Obie to przykład mentalnej blondynki. Po tej przygodzie mam dodatkową motywację żeby kupić sobie właśnie Punto i udowodnić głupiej babie że dała dupy. Zapewne do tego nie dojdzie, bo kandydatów mam wielu, nie zakładam z góry że kuię takie a nie inne auto, tylko to, które będzie miało najlepszy stan w relacji do ceny, niemniej jednak straciłem cześć oporów w odniesieniu do fiata, na pewno łatwiej teraz przyjdzie mi kupno Punciaka, jeśli trafi się dobry egzemplarz.