przez żółtodziób » niedziela, 2 lip 2006, 11:43
Klepanego po Niemcu to bymnie kupił. Dlaczego? ano dlatego, że Niemcy nie klepią wozów, skoro coś było klepane to musiało być klepane w Polsce. W niemczech to sie nie opłaca. nawet jak nowym wozem gdzieś przywalą to później tak jedzą, nie robią z tym nic. gadałem kiedyś z polakami na stałe mieszkającymi w reichu, mieli własnie taki przypadek że ktoś im wjechał w tył nowego Audi 80 B4, jedyne co przy nim zrobili to zaczepili hak i pociągnęli drugim autem po zaklinowała się klapa bagażnika. Potem jeszcze dwa lata takim jeździli.
I zdecydowanie lepiej kupić coś takiego niż naprawiane auto. Przynajmniej wiesz w jaki stanie było przed klepaniem, możesz go dobrze zabezpieczyć przed korozją po klepaniu. Możesz mieć także pewność, że wszystko co do nas przyjeżdża z Niemiec bylo bite. Handlarze nie kupują tam za grosze zdrowych i zadbanych aut, bo takie wcale nie sa tam tanie. Tanie są tylko bite, po czym łatane są na miejscu byle szybciej i byle jak bo trzeba je szybko sprzedać. Wbrew pozorom handlarze nie kupują lekko bitych wozów, takich co mają pgniecione kilka blach, ale przeglad by przeszły, tylko takie , które wymagają poważnych napraw. Koledze od Sunniacza wydawało się że jak w jego aucie handlarz nie zatuszował drobnych wgnieceń (to był jego znajomy, tak sie dogadali zeby mu nic nie naprawiał) na karoserii to znaczy że to były jedyne rzeczy, które były do zrobienia w tym wozie. Dopiero na wiosnę jak przyszły roztopy okazalo sie że woda się leje do bagażnika poprzez przekorodowane kielichy. Nbiemcom opłaca się naprawiać tylko drogie samochody, klasą kompakt i niższymi to oni nie zawracają sobie głowy do póki cos takiego jeździ i przechodzi przeglądy.
Chłopaki dobrze gadają, wszystkie auta u handlarzy są po dziadkach, wszystkie są jezdżone tylko do kościoła w niedzielę. Fakty są inne, to są auta których nikt już w Reichu nie chce kupić, bo trzebaby za duzo w nich grzebać żeby przeszły przegląd. Latwiej takiego trupa sprzedać Polakowi który zapłaci za niego kilkaset Euro niż płacić za jego złomowanie ewentualnie doprowadzać go do stanu w którym przejdzie badania.
Oprócz cofania licznika handlarze wiedzą juz też że trzeba też zadbac o wiarygodny stan kierownicy i pedałów, czasem także tapicerki. niedawno ogladalem auto w którym te elementy wyglądały jak nowe * zappomnieli tylko o dźwigni zmiany biegów, która świeciła się wyranie mocniej niż kierownica, również podłokietnik od strony kierowcy był wytarty mocniej niż kierownica.
Generalnie jak sprowadzać auto to samemu. Szukać bitego, ale takiego co przejdzie lub świeżo przeszło przegląd. Bedzie ono znacznie tańsze od nie bitych aut, nie tak tanie jak trupy sprowadzane do nas, ale tańsze niz dobre auto u nas.
Wyciekami teoretycznie można się nie przejmować, no, chyba że leje się jak z wiadra. w używanych wozach nawet jeśli simmeringi są OK to i tak przyjdzie na nie czas. w polsce nikt nie wymienia uszczelniaczy wiedząc, że auto idzie na sprzedaż.
Niemcy jednak dbają o takie rzeczy, bo tam kary za rzyganie olejem są surowe, wymaga się nawet pokrycia kosztów usuwania plam z jezdni. Mocne plucie olejem moze świadczyć o tym, ze to jest jakiś totalny składak, w którym tylko buda (i to moze też nie cała) była używana u niemców, a silnik raczej na pewno jest przeszczepiony bo ten właściwy umarł z przepracowania. Jeśi to są jakieś drobiazgi to mozna przyjąć że jednak tak jeździł, ale jeśli każdorazowo zostawia pamę to coś jest nie tak i nawet za śmiesznie niską cenę nie kupujcie takich wozów
*-nie wiem czy kupili gdzieś mniej zużyte elementy, czy jakimś swoimi prowizorycznymi metodami zrobili to samo co Constar robi z kiełbasą. Wydaje mi sięto możliwe, sam kiedyś nieopatrznie sostawiłem szmatkę nasączczoną rozpuszczalnikiem nitro na plastikowej obudowie walkmana, został po tym slad na rok, rozpuścilo wierzchnią warstwę, zrobiło wżery, a to było przecież tylko połozenie szmatki. Być może znalazłyby sie chemikalia rozpuszczające samochodowe plastiki, wypiaskować, zanurzyć w rozpuszczalniku żeby wygladzić do poziomu gadkości formy wtryskowej i mamy nową kierownicę.