Najpiękniejsze auto wszechczasów

Dyskusja na ogólne tematy w kategorii "Motoryzacja"

Moderatorzy: SebaSTI, skateman

Postprzez żółtodziób » wtorek, 21 lut 2006, 01:07

Miałem okazję jechać Camaro, fakt ze nie żadnym klasycznym tylko takim z połowy lat 90tych... Nie powiem, zabawa przednia - do pierwszego zakrętu... Czuć moc, ale też czuć masę i prymitywne zawieszenie, podejrzewam że klasyczne Muscle Cary były podtym względem jeszcze bardziej tragiczne. Mniej więcej poziom Volvo z serii 200, raczej przewidywalnie i dość bezpiecznie (jeśli się ma świadomość gcałej tej mocy z jakąma się do czynienia ofkoz), ale opornie... Raczej nie mam zbyt dobrego mniemania o Muscle Carach, owszem, taki big block pod maską to robi wrażenie, ale nie jest to coś za co dałbym się pokroić, nie jest to także coś za co dałbym jakąś większą kasę, prawdę mówiąc mógłbym się wahać pomiędzy Hondą Civic Type R a czyms takim, Type R przy wszystkich swoich wadach (przede wszystkim FWD) przejawia jakiś tam poziom technicznej cywilizacji, mimo że jest to raczej przepakowany dupowóz to można w tym przypadku cokolwiek mówić o sportowym prowadzeniu na granicy przyczepności, w amerykańcu to jest albo na wprost, albo (ale to przy na prawdę moznym potraktowaniu gazu) dookoła własnej osi.


W kwestii stylistyki to IMO też nie jest to nic szczególnego. Owszem, na tle tergo co widujemy na codzień wyglądają dość egzotycznie, ale tak na prawdę ich koncepcja niewiele różni się od np. VW Corrado czy Peugeota 406 Coupe. Wziąć całkiem zwykłego sedana, wpakować mu największy silnik jaki tylko się mieści, i przerobić na coupe. W USA to wszystko jest po prostu odpowiednio większe, i wystylizowwane na amerykańską modłę, ale ich wozy sportowe niczym się specjalnie nie różnily od rodzinnych sedanów, sylwetka wcale nie była obniżona, zawiecha, hamulce itd itp od cywilnych praktycznie nieczym się nie rózniły. Porsche czy Ferrari to było od początku robione z myślą o szybkiej jeździe, po pierwsze w nadwoziu bylo widać walkę o obniżenie środka cieżkości i minimalizację oporu aerodynamicznego, zaś w późniejszych czasach takze o wykorzystani aerofynmiki do zwiększenia przyczepności. Amerykańce to były kanciate budy z wielką mocą. Gdyby do mustanga doprawić z tyłu drugą parę drzwi i postawić tylną szybę bardziej pionowo (zrobić sedana) to raczej nie wyszłoby z tego autko z takim polotem jak Alfa 156, czy choćby przedostatnia Buma z serii 3, tylko zwykłe, amerykańskie pudełko dla amatorów Budweisera czy Millera o zawartości alkoholu 2,5 %...
Tyle ze ich sprytni spece od marketingu zrobili z tego hit, podobnie jak z serii NASCAR gdzie 50 przedpotopowych pudeł z dolnozaworowymi silnikami jeździ w kółko a kupa ludu się tym podnieca, mimo że tak na prrawdę nie ma czym. W Europie było o tyl łatwiej bo tak jak mówiłem te wozy to u nas egzotyka, siłą rzeczy budzą zainteresowanie, ale tak na prawde to IMO nic specjalnego.
Avatar użytkownika
żółtodziób
A8
 
Posty: 5521
Dołączył(a): środa, 13 lis 2002, 14:55
Lokalizacja: Bydgoszcz


Postprzez Mars » wtorek, 21 lut 2006, 17:04

Te nowe Camaro którym jeżdziłeś to nijak ma się do tych starych dobrych Muscle Carów. Większość tych nowych pseudo następców MC to wolne padła z 2,6 czy 2,8 V6 które nie mają prawa być nazywane Muscle Carami. Osobiście czegoś takiego bym nie kupił. bo duszy to to już nie ma a nadal jest typowo amerykańskie ;) Mając do wybory jakieś tam NOWE Camaro z lat '90 zdecydowanie wolałbym jakiś europejski odpowiedniik typu BMW M3 E-30. Jednak jak już wspomniałem te auta nie mają nic oprócz nazwy wspólnego z ich poprzednikami ...

Poprzednikami czyli prawdziwymi Muscle Carami z lat 60-70. Oczywiście te auto nie mają powalających właściwości jezdnych, ale jakby się temu przyjrzeć nie mają prawa ich mieć. Od zawsze samochody amerykańskie były inne od europejskich i robione do amerykański a nie europejski rynek. A Ameryce mamy długie na setki mil autostrady międzystanowe i z myślą o takich drogach był budowane muscle cary. Te auta mimo np. silnika 427 czy 500 i mocy 400-500 koni nie rozpędzają się do setki w tyle ile zajmuje to europejskim odpowiednikom z taką mocą. A dlaczego? Bo na międzystanówce to czy masz 5 czy 6 czy 7 do setki to nie ma żadnego znaczenia. Jednak jak jadąc np. 100 mil depniesz takiego potwora 5,7 6,6 czy 8,2 litra to to wciśnie cie w fotel. I podobnie jest z zawiasem. Potężne samochody europejskie mają zawias przystosowany to raczej jazdy wyczynowej i jest twardy za priorytet ma się kleić do drogi. U Amerykańców jest inaczej ... on ma zapewnić wygodną podróż na trasie o długości setek mil. I trudno po takim samochodzie wymagać, żeby był królem jazdy torowej. To zupełnie inna kategoria samochodów. Jadąc muscle carem siedzisz wygodnie w fotelu, słuchasz pięknego ryku V8, połykasz kolejne mile i rozkoszujesz się jazdą, a jak widzisz jakiegoś amatora rodzinnych wycieczek w jakimś vanie, kopiesz w gaz, budzisz te 500KM, V8 wyje i ryczy i wyprzedzasz tego vana. Potem wracasz do rozkoszowania się jazdą. Po przejechaniu 500-600 mil taką "krową" wysiądziesz wypoczęty podczas gdy po takiej podróży Type R'em wysiadasz obolały :D Nie znaczy to, że dla mnie Type R to jakiś śmietnik czy coś, chce tylko zaznaczyć, że to zupełnie inne auto. Do innych celów.

Pomimo jednak tego uważam, że muscle car to padło, które nawet seryjny dupowóz bierze w pierwszych zakręcie jest błędne. Owszem, takie auto amerykaniec wymięka gdy jest porównywane do europejskiego auta sportowego, ale jednak aż tak źle to się nie prowadzi ;) Przykładem może być cudowna jazda Steve'a McQueen'a w kultowym filmie "Bullitt". Nie wypakował na pierwszym zakręcie. Oczywiście auto troche się kładzie na zakrętach ale nie tak jak np. Polonez (nie mam nic do Poldka, kto wie może będą takie cudo ujeżdżać jak budżet na fure będzoe skromny ;) )

Jeszcze inną sprawą jest stylistyka tych samochodów. Dla mnie większość Muscle Carów to jeżdzące cudeńka. Wychromowany, wypicowany ... cudowny ;) Jednak o tym się rozpisywać nie będę, bo jeden lubi ogórki a drugi ogrodnika córki ;) Są to auta piękne i z duszą, której żadna wspomniana już np. Honda Civic nigdy nie będzie miała. Za 20 lat taki Type R (o ile wogóle wytrzyma tyle ;) )będzie warty tyle co nowy Fiat Punto, a taki Mustang BOSS nigdy tani nie był i nigdy tani nie będzie. Obecnie ten co dałem na fotce jest warty ... ja wiem ... kilkadziesiąt tysięcy euro ;)

Muscle Cary można kochać lub nienawidzieć ... i na tym skończmy.

PS. Żeby nie było, że jestem dziadziuś co kocha automaty, tempomaty itp. ;) Chciałbym mieć coś a'la Impreza to upalania, jednak do wszystkich innych celów najchętniej używałbym Muscle Car'a ;)

Długi post wyszedł ... ;)
3xFSO + 1xFSM + na jesieni jakieś E36 :D
Avatar użytkownika
Mars
A6
 
Posty: 1753
Dołączył(a): niedziela, 25 kwi 2004, 10:17
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez żółtodziób » środa, 22 lut 2006, 02:32

Te nowe Camaro którym jeżdziłeś to nijak ma się do tych starych dobrych Muscle Carów. Większość tych nowych pseudo następców MC to wolne padła z 2,6 czy 2,8 V6 które nie mają prawa być nazywane Muscle Carami. Osobiście czegoś takiego bym nie kupił. bo duszy to to już nie ma a nadal jest typowo amerykańskie Mając do wybory jakieś tam NOWE Camaro z lat '90 zdecydowanie wolałbym jakiś europejski odpowiedniik typu BMW M3 E-30. Jednak jak już wspomniałem te auta nie mają nic oprócz nazwy wspólnego z ich poprzednikami ...


To akurat było 5.7, ponoć z tym samym silnikiem co w Corvecie montowali. Faktem jednak jest że mocy to miało mniej więcej połowę co prawdziwe MC, w dodatki dobite było to automatem. niemnieej jednak wydarcie do pzodu było imponujące i nie tyle na papierze co subiektywnie, ciągnęło praktycznie cały czas, bez przerw, na niskich na wysokich, zawsze był moment obrotowy, przerwa była tylko na zmianę biegów. Nie o to jednak chodzi, chodzi o to, ze daje to pewne wyobrażenie jak się tym pomyka, prawdziwy MC skręca jeszcze gorzej... mnie jeakoś nie kręci deptanie na prostej.

Od zawsze samochody amerykańskie były inne od europejskich i robione do amerykański a nie europejski rynek


No i własnie dlatego nie przepadam za amerykańcami, nijak się mają do naszych warunków. Zdaję sobie sprawe z subiektywności mojej opinii.

Przykładem może być cudowna jazda Steve'a McQueen'a w kultowym filmie "Bullitt". Nie wypakował na pierwszym zakręcie. Oczywiście auto troche się kładzie na zakrętach ale nie tak jak np. Polonez (nie mam nic do Poldka, kto wie może będą takie cudo ujeżdżać jak budżet na fure będzoe skromny )


McQueen był regularnie ścigającym się kierowcą, zawodowiec to nawet na drzwiach od stodoły pojedzie. Ale przecież nie o to chodzi... Poza tym wBullicie nie dość że gablota się kładzie to jeszcze się często ślizga, a filmw tejscenie jest ewidentnie przyspieszony co czasem rzuca się w oczy. W gruncie rzeczy wolne auto... do Poldka to w ogóle nie ma co porównywać, to jest technika pamiętająca lata 50 te, w dodatku z wprowadzonymi modyfikacjami które pogorszyły jego prowadzenie.


Są to auta piękne i z duszą, której żadna wspomniana już np. Honda Civic nigdy nie będzie miała. Za 20 lat taki Type R (o ile wogóle wytrzyma tyle


Jakoś zupełnie nie dczuje tej duszy. Dla mnie to są coupe i fastbacki powstałe w wyniku przebudowy zwykłych amerykańskich sedanów, tak samo jak na bazie Golfa zrobili Corrado albo TT. Oczywiscie w tamyytych czasach nie przeszczepiało się płyty podłogowej, ale uzyta technika jak i stylistyka nie odbiega od pospolitych amerykańskich wozidełek. Dopiero jak w grę wchodził Mopar czy Shelby to auto stawało się bardziej rasowe, ale na tej samej zasadzie można podkręcić kazdą furę. Ja po prostu nie dostrzegam ich wyjątkowości, one są wyjątkowe dla nas, europejsczyków, ale gdyby takiemu Chargerowi dorobić dwoje tylnych drzwi i ciutkę przedłużyć to powstałby klasyczny amerykański sedan a'la Blues Brothers, których tłukli miliony.

)będzie warty tyle co nowy Fiat Punto, a taki Mustang BOSS nigdy tani nie był i nigdy tani nie będzie. Obecnie ten co dałem na fotce jest warty ... ja wiem ... kilkadziesiąt tysięcy euro


Jest na tym świecie bardzo wiele rzeczy które dużo kosztują mimo niewielkiego zaawansowania technicznego i nakładów materiałowych. Mozna kupić kabel głośnikowy za 20 000 PLN, i sa tacy którzy kupują i są z tym szczęsliwi i w ogóle nie dostrzegają, że wydają średni roczny dochód obywatela Polski na kawałek drutu. Tak samo obrazy Picassa, big sorry, ale czy nabazgrać coś takiego jak "pani z pieskiem" to jest wielka sztuka? Przecież to jest max 15 minut roboty plus farba za 10 złowtych i kawałek prześcieradła z lumpexu. Cena - nawet nie wiem, ale gdybym tyle miał to bymteraz nie udzielał się na tym forum tylko prowadził spokojne życie gdzieś na Hawajach... Są jeszcze bardziej jaskrawe przyadki, jeden "artysta" sprzedawał zapuszkowaną kupę , podobno swoją i dawał na to ceryfikat. Byli tacy co bulili za to olbrzymią kasę. Do czego zmierzam, ano do tego że lepiej w takich dyskusjach nie posługiwać się wyceną, bo nato składa się wiele czynników psychologicznych nie związanych zupełnie z realna wartością danej rzeczy.

Ofkoz nie mam nic przeciwko że lubisz MC, mnie w każdym razie zupełnie ten temat nie kręci, mój swiat to europejskie, zadziorne wozy sportowe, zwarte, lekkie, z niezadużym silnikiem (no, chyba ze mówimy o takim silniku jak w Ferrari F 50, jest on duży, ale też bardzo lekkim masą porównywalny do 3,5 - 4 litrówek). Porsche, Lotus, Ferrari, BMW stare Alfy Romeo, (pewnie będę tych dwóch ostatnich typów załował, bo Alfan prędzej czy później wykorzysta te zeznania przeciko mnie :wink: ale ja i tak nie przestanę stawiać Prosiaka na pierwszym miejscu)
Avatar użytkownika
żółtodziób
A8
 
Posty: 5521
Dołączył(a): środa, 13 lis 2002, 14:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez Fryta » środa, 22 lut 2006, 21:35

żółtodziób napisał(a):To akurat było 5.7, ponoć z tym samym silnikiem co w Corvecie montowali. (...)


Jeżeli było 5,7 l to na pewno z tym samym silnikiem co w Vette... ;)
Avatar użytkownika
Fryta
N3
 
Posty: 436
Dołączył(a): piątek, 2 wrz 2005, 11:19
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez mototom » piątek, 24 lut 2006, 18:50

Marzenie każdego dziesięciolatka w komunistycznej Polsce. Jakimś trafem wśród małolatów najbardziej znany supersamochód. No i jeszcze był Vector, kazdy go znał bo był w historyjkach w gumie "Turbo" .

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Avatar użytkownika
mototom
A6
 
Posty: 1996
Dołączył(a): środa, 4 gru 2002, 22:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Marmetal » piątek, 24 lut 2006, 22:15

mototom napisał(a):No i jeszcze był Vector, kazdy go znał bo był w historyjkach w gumie "Turbo" .


Hehe, na pamiątke zostawiłem sobie te historyjki. Mam ich od cholery :). Pamięta może ktoś szwajcarskie superauto Monteverdi?
Marmetal
S2000
 
Posty: 3290
Dołączył(a): czwartek, 26 maja 2005, 15:20

Postprzez żółtodziób » poniedziałek, 27 lut 2006, 15:56

U nas za czasów małolata najpopularniejszy był Countach, później Diablo.Drzwi podnoszone do góry to było coś i nie ważne ze cała reszta była koronnym argumentem, że Lambo powinno zostać przy produkcji traktorów.
Avatar użytkownika
żółtodziób
A8
 
Posty: 5521
Dołączył(a): środa, 13 lis 2002, 14:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez RallyMAN » wtorek, 28 lut 2006, 23:27

Obrazek

Po Gliwicach takie jezdzi... na zywo robi wrazenie naprawde, wypas autko... Co ferrari to ferrari, moglo by stanac obok mnie najnowsze Porsche GT2 i takie leciwe ferrari i napewno wybrał bym właśnie włoską markę...
Avatar użytkownika
RallyMAN
A5
 
Posty: 659
Dołączył(a): piątek, 12 lis 2004, 17:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez WRCfan » środa, 1 mar 2006, 00:33

Ja nigdy nie zapomnę chwili kiedy pierwszy raz (i jak narazie ostatni) usiadłem w Testarossie. To było na bidę 10 lat temu jak nie więcej. To był czarny egzemplarz z serii wypuszczonej po śmierci Enzo Ferrari...bellissima machina.. 8)
-how fast are You in 1/4?
-all depends on how many corners I have to take in that 1/4 :twisted:
Avatar użytkownika
WRCfan
A6
 
Posty: 1102
Dołączył(a): poniedziałek, 10 lis 2003, 15:23
Lokalizacja: Kraków

Postprzez żółtodziób » piątek, 3 mar 2006, 00:23

Po Gliwicach takie jezdzi... na zywo robi wrazenie naprawde, wypas autko... Co ferrari to ferrari, moglo by stanac obok mnie najnowsze Porsche GT2 i takie leciwe ferrari i napewno wybrał bym właśnie włoską markę...


Na żywo robi wrażenie IMO porównywalne z najnowszym GT2... Na pewno jednak lepsze niz Prosiaki z tamtego okresu. ja jednak na pewno bym wybrał Porsche, bo dla mnie od wyglądu bardziej istotny jest bezkompromisowy, sportowy charakter, a jeśli o to chodzi Ferrarynkom zawsze było daleko do Porschaków... najwięcej charakteru jeśli chodzi o Ferrari miał model F 40.
Avatar użytkownika
żółtodziób
A8
 
Posty: 5521
Dołączył(a): środa, 13 lis 2002, 14:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez rutino78 » sobota, 4 mar 2006, 21:25

żółtodziób co było nie tak z np. countach?
dla mnie to był przez długie lata ideał samochodu,a nic krytycznego nie przeczytałem
widziałem dwa w życiu, jedno niedawno na placu u mechanika na wsi :)
za daleko stał zeby widziec czy to był oryginalny lambo, duzo laminatowych podobno powstało
rutino78
N3
 
Posty: 342
Dołączył(a): czwartek, 14 lip 2005, 22:17
Lokalizacja: Żory

Postprzez mototom » środa, 7 cze 2006, 17:40

Mniej popularna odmiana Mustanga. Może się podobać.

Obrazek
Avatar użytkownika
mototom
A6
 
Posty: 1996
Dołączył(a): środa, 4 gru 2002, 22:48
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Forum ogólne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości