Polscy wydawcy, jak już ktoś wspomniał, nastawiają się głównie na klienta-idiotę, który nie ma pojęcia o elementarnych sprawach związanych z motoryzacją. Nie myślcie, że używam określenia auto-idiota w znaczeniu perojatywnym, ja na przykład jestem audio-idiotą, mam wieżę, ale jaką to już niestety nie wiem, nazwę firmy jedynie znam. Dlatego też największym powodzeniem cieszą się pisma skierowane właśnie do przeciętnych obywateli, którzy w najbliższej przyszłości chcą kupić samochód. Stąd ich wysyp w ostatnim okresie. Jednak występowanie tego typu czasopism nie wyklucza istnienia tych skierowanych do pasjonatów danej dziedziny. Niestety nie w Polsce, pisma stricte rajdowe i techniczne niestety upaść muszą i nie bynajmniej dlatego, że nie będą miały czytelników, ale dlatego, że żyjemy w posranym kraju w którym nic się nie opłaca, a państwo zdaje się z cała siłą tępi prywatnych przedsiębiorców. Szkoda. Dlatego też musimy znosić występowanie różnych komercyjnych szmatławców, bo tylko one mają rację bytu w Polsce. Zobaczmy jakie to ciekawe pisma motoryzacyjne mamy w Polsce, ocena dokonana przeze mnie jest subiektywna i stronnicza
Auto+: Nowość na rynku, nie bez kozery zyskała sobie przydomek Agorowego Szmatławca. Pismo nastawione na klienta, który nie ma o motoryzacji zielonego pojęcia, a który chciał by kupić samochód. Błędy i idiotyczność artykułów są na porządku dziennym. Ostatnio pismo jednak zmieniło profil i zaczęło być dodawane do filmów DVD.
Auto Świat: zwany Auto Śmieciem. Pismo to tylko sprzedawane w języku polskim tłumaczenia z niemieckiego Auto Bilda. Wiąże się to z tym, że najlepsze są i tak auta niemieckie. Liczba błędów porażająca.
Motor: Niby miał ostatnio konkurować z AŚ, oznacza to nic innego jak tylko równanie w dół. Szkoda. Ale oznacza pewnie większą liczbę klientów. Trafiają się jednak ciekawe artykuły w dziale Technika i Motor Profi niespotykane u powyzszych konkurentów.
Wysokie Obroty: Nowość na rynku. Bezpłatny dodatek do Gazety Wybiórczej ukazujący się w czwartki. Pismo jest po prostu niczym innym jak Wysokimi Obcasami skierowanymi do płci brzydkiej. W piśmie dla prawdziwych facetów nie może zabraknąc oczywiście testów jakiejś super maszyny. Z testów tych nic nie wynika, a są na dodatek pisane językiem luzacko-CKMowskim - jest to język facetów sukcesu, którzy udają, że znają się na motoryzacji bo czytali Wysokie Obroty i jeżdzą Alfą 156 JTD (sorry Alfan, ale wiesz o co mi chodzi). Nie może zabraknąc 10 pytań do jakiejś pięknej szałowej blondie związanych z motoryzacją, w dzisiejszym numerze pytania do Miss Polski. Nie czytać bo się załamiecie.
GT i Spojler: Wrzucam te pisma do jednego worka bo nie wiem czym one się tak naprawdę różnią. Są to pisma skierowane do fanów sztritrejsingu i wiejskiego tuningu jak sądze. Dzięki nim Polski Rice nigdy nie umrze, wielkie brava. Naczelne hasło Spojlera: Tuning-Audio-Dziewczyny mówi samo za siebie. Możecie tu wstawić także wszystkie inne tjuninkowe pisma.
Auto Moto: Nie wiem do kogo jest skierowane to pismo. Aczkolwiek w każdym numerze mamy mocną dawkę wiejskiego tuningu, zdjęcie jakiejś laski z samochodem w tle tez jest, car-audio też jest. Z drugiej strony testy nowych, normalnych samochodów też są. Pomieszanie z poplątaniem, dla mnie nic ciekawego.
Auto Sukces: Nie mam zdania. Ale jeśli chodzi o target to chyba ma podobny do Auto Moto. Dawno nie czytałem.
Auto Motor i Sport: Jedyne popularne czasopismo motoryzacyjne, które jestem w stanie czytać. Testy są w miare rzetelne, chociaż widać faworyzowanie Niemców, redaktorzy piszą teksty na poziomie. Czasami trafi się jakiś dobry dowcip nawet, szczególnie w tekstach Jarosława Maznasa. No i do tego pisma pisze sam J. "Dyferencjał" Obrocki - ten to ma dopiero teksty!
WRC: Lubię to pismo. Mogliby bardziej rozbudować dział technika oraz wywalić Walczuka. Generalnie nie jest źle. No i jest to jedyne stricte rajdowe pismo w Polsce.
Auto Sport: Jego lubię najbardziej spośród wszystkich Polskich pism, sam nie wiem dlaczego.
Reasumując, jeśli chodzi o pisma motoryzacyjne w Polsce panuje bieda taka jak we wszystkich innych dziedzinach.