I tak jak obiecałem sklece wam opowiesć z rajdu Barbórki Cieszyńskiej.
Nie będe moze sie skupiał teraz na tym co działo sie w dni przed wyjazdem bo prawdopodobnie byłby to najdłuzszy post na swiecie.
Czwartek. Dojeżdzamy na miejsce pod hotelem czeka na nas Piotrek Woś, który bedzie naszym pilotem. Czas na zapoznanie. Poszedłem z Piotrkiem do biura rajdu i wydano nam karte zapoznania, książke drogową, i naklejki zapoznawcze. Kazio źle sie poczuł i wysłał mnie z Piotrkiem, zby zrobic opis.

nioe byłem pewien co do słusznosci jego decyzji, ale trudno okleiliśmy clio naklejkami i w droge. przed kazdym oesem stał zazwyczaj maluch i dwie osoby od organizatora. Dodatkowo na kazdym oesie spotkalismy radiowoz z ''suszarką'' wiec na przegiecia nie było mowy. i w taki oto sposób zostałem pilotem i musze Wam powiedziec ,że bardzo mi sie podobało. O 17 zakończenie zapoznania z trasą trzeba zjechac na coś do żarcia bo padałem z głodu. Zjedlismy wypilismy po piwku i do spania. Bylem strasznie zmęczony, a nazajutrz miał przyjechac Grzesiek Grzyb z rajdówką. Umówilismu sie o godzinie 10.00 na brennej tam mięlismy testowac rajdówkę. Przyjezdzamy na miejsce i widzimy juz naszą maszynkę. Pucharowy Peugeot 206 xs. Ale stoimy a tu nagle jedzie cos duzego z laweta. Nie wierze tu bedzie testował Pelikan!!!!! Ale to nie koniec za nim Frycz!! normalnei nie wiedziałem co zrobić z radości. Grzesiek Grzyb mówi, ze jedzie rozgrzać gumy , wiec spytałem czy moge z nim. Odpowiedź była twierdząca. To co ten człowiek robi z autem przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Po prostu szał chuja. Wracvamy, ja wysadłem i poszedłem pooglądac lancerki. Wróciłem i stanąłem porozmawiac z Piotrkiem mechanikiem od Grzyba. Staliśmy tak a Piotrek Woś pojechał clio zablkokowac trase. Sielanke przerwała pewna pani która zaczęła grozić kamieniami na rajdówki, więc zadzwoniłem do Grześka i powiedziałem żeby nie zjeżdżał na dół bo może być po szybie, ale za moment w bardzo szybkim tempie pojawił sie Piotrek i mówi, że wyjechali ciągnikami na droge. Więc ja pobiegłem do Mariusza Pelikańskiego, żeby sie zwinęli i tak pojechaliśmy stamtad. Później do hotelu na chwile odpoczynku przed BT gdzie umówilismy sie ponownie z Grześkiem. Na BT już czekali na nas. Mielismy czas na przygotowanie samochodu, a ja dokładnie przyjżeć sie peugeotowi i porozmawiać z innymi zawodnikami. Chwile pogadałem z Grzesiem Kozerą, Dominikiem Kalamusem i Grzesiem Dachowskim. Wybiła godzina naszego BK idziemy ja i Grzegorz Grzyb, który wjeżdża autem. Na każde rządanie sprawdzającego otwieram poszczególne klapy, pokazuje homologacje kasków, kombinezonow, butow i całego osprzętu w samochodzie. Karta BK zapełniła się "fajeczkami" i moglismy zjechac na bok dokończyć przygotowanie samochodu. Zaczęlismy się zastanawiać nad doborem ogumienia, poniewaz nic nie zapowiadało na zmianę pogody. Wymysliliśmy, ze najlepszy będzie otwarty slick tylko jak go otworzyc skoro nie ma nacinarki do opon. Popatrzyłem na Grzeska Grzyba i już widziałem, że sytuacja jest opanowana. Rzucił do mnei tylko że nacinarke ma Kuzaj a on jest na testowym. Podszedłem do Kazia po kluczyki od Renówki i wręczyłem je Grześkowi. Wsiadłem razem z nim i w drogę. I wtedy zweryfikowałem swój pogląd na szybką jazde. Jechał spokojnie, rozmawiał ze mną a jednoczesnie jechał tak, że ja w życiu nie odważyłbym sie na taką jazde. Widziałem, ze zaczął sie "dogadywać" z Renówką. W końcu miał do dyspozycji 2 litry i niemal 180 koni mechanicznych do tego na oponie max sport, która na takiej nawierzchni trzymała idealnie. Dojechaliśmy na miejsce. Droga była zablokowana. Po drodze Gzregorz opowiadał mi kto i gdzie na tym oesie miał dzwona. Zapamiętałem dwukrotny dzwon Leszka Kuzaja i Łukasza Sztuki. Po cieżkiej walce z ludxmi od zabezpieczenia (nie poznali Grzyba) Grzesiek zdecydował sie na desperacki krok. Kiedy zawrócił Paweł Hańderek i minął nas Grzegorz wcisnął gaz do deski i korzystając z tego, że droga była zablokowana zrobił mi kawał szoferskiej przygody. (Handerek nie uciekał daleko

) Paweł zjechał na podwórko gdzie stał jego bus serwisowy, a nas przywitał Rafał Cebula z okrzykiem "Grzyb pojebało Cie? My tu mamy testowy" Zatrzymalismy sie z boku i podeszliśmy do Leszka z pytaniem o nacinarkę odpowiedź padał twierdząca z warunkiem, że mamy ją oddać dzisiaj. Nie ma problemu. I odjechalismy druga stroną. W drugą stronę nie było wcale wolniej wręcz przeciwnie Grzesiek polubiał Renówkę. Wracamy i zabieramy sie za nacinanie opon Otwieramy slicka i pogłebiamy intermediate. Montujemy elektrownie do samochodu, sprawdzamy jeszcze raz czy nic nie brakuje. Zaczynają sie zjeżdżac pierwsze lancery w tym Bełtowski z poteznym podtrzymaniem turbo. Spakowaliśmy auto na lawete i ruszylismy renówką za Grzeskiem, zatrzymaliśmy sie w klubie do którego każdy szanujący sie rajdowiec musi zajrzeć na cieszynskiej barborce czy wisle czyli "TROPICANA" Kazdy z nas cos zjadł i pojechalismy do ustronia z rajdówką. Grzesiek zostawi nam ją pod hotelem a nią juz rano Kazio pojedzie na start do oesów. Zatrzymaliśmy sie na parkingu było pusto. Wsiadłem sobie do rajdówki i zacząłem się jej bacznie przyglądac. Zapiąłem sie w czteropunktowe pasy na miejscu pilota. Piotrek z Grzeskiem ustawiali elektrownie pod własciwymi kątami. Nadszedł czas na test. Heh dobrze zrobiłem ze siedziałem w rajdówce. Zawrocilismy i czekała nas długa prosta pod górkę i tu straszne sie zniesmaczyłem. W clio tak fajnie nie szarapło i sie tak nie tłukło ale było o niebo szybciej. Byłem zawiedziony i wyuzowałem sie w fotelu, ale kiedy zaczęły sie pierwsze zakręty wycofałem to co pomyslałem o tym aucie. Taki kierowca jak Grzegorz Grzyb nawet walcem przewiezie tak, ze bedziesz wystraszony. Na pełnej elektrowni pojechalismy na jakiś mały odcinek leśny. Zakrety w prawo, w lewo, podbicie i zaczynam sie przyglądac co Grzegorz robi. Widziałem lewą noge w uzyciu profesjonalisty. Żadnych zbednych ruchów. Zmiana biegów bardzo delikatna i płynna. Każde złożenie sie do zakretu dwa razy przemyslane. Ale nagle zobaczyłem coś czego nigdy wczesniej nie widziałem. Zawrot na drodze szerokości 5 metrów o 180 stopni przy użyciu tylko i wyłacznie hamulca noznego. Nie było mowy o zadnym recznym. Od razu przyspieszanie i z powrotem ta sama droga. Dojechalismy pod hotel a ja nei chciałem wysiąść. Potrzebowałem tylko kartki papieru i moge sie bawić z Grześkiem w rajdy.. Zdjąłem kask, odpiąłem sie od interkomu i wysiadlem z tej piekielnej maszynki. Pierwszą rzeczą, która zrobiłem to sięgnięcie po papierosy. Wypaliłem trzy pod rzad zanim emocje opadły. Grzegorz zdjął elektrownie, spakowali sie i pojechali do swojech hotelu. Ja do pokoju wykąpałem sie i połozyłem na łóżku, ale po takich wrażeniach nie było mowy o zasnięciu. Włączyliśmy telewizor i oglądałem strasznie głupkowate "Lwie Serce" W koncu zasnąłem. 6,30 Zadzwonił budzik. Wstalismy. Kazio i Piotr po kąpieli wskoczyli w kombinezony i poszli grzać auto. My spakowaliśmy rzeczy i do clio. Wsiadłem wziąłem mape i jedziemy za Kaziem pod hotel halny w cieszynie, czyli do biura rajdu. Tam mieliśmy sie spotkac wszyscy. Już czekał na nas Mirek z dziewczyną, zaraz dojechali subaru Paweł i Marek. Za nimi Mateusz, Kasza i reszta ekipy. Rozdałem każdemu po mapie i siedliśmy w hotelu. Czekałem na Wila Qbe i voytecha. Zauważyłem że stolik obok siedzi Piotrek Maciejewski. Kazio pogadał z nim chwile i padła decyzja, ze wyruszamy. Powiedziałem mojemu kierowcy żeby "dał blinde" jak zobaczy czerwoną 205 ke. Kazio prowadził cały nasz cyrk. Za nim ja i Patyk w Clio sport, za nami Kasza i jego ekipa w Nissanie sunny, za nimi Paweł Marek w Iprezie i Mirek w Astrze. Z naprzeciwka zauważyłem Wila, siadłem na oknie w renowce i pomachałem, żeby zawrócili. Mateusz, Paweł i Mirek pognali juz na oesy, a my za Kaziem na start. Za moment dostrzegłme w lusterku charakterystyczną 205 z Wilem na pokładzie. Zatrzymalismy sie na parkingu. Przywitalismy sie z kazdym i poszliśmy na rynek. Tam chwile pogadalem z Kaziem i z Muchą, a póxniej na oesy. I tu strasznie dałem ciała. Pomyliłem drogi i zrobilismy jakies 20 km niepotrzebnie. Na szczescie na czas sie zorientowałem i pognalismy na os 2 jednak wchodząc nań dotaliśmy informacje, ze oes jest odwołany, wiec biegiem do aut i na 3 oes. Stanelismy z wilem na wyjściu z prawego oporu, gdzie bylo strasznie zdradliwe miejsce, bo strasznie wybijało wszystkich na zewnętrzną i było bardzo ciekawie. Qbus robił zdjęcia i nie był przyzwyczajony do mojego i Wila dopingu, co go pewnie zdziwilo. Najwiekszy doping miał ode mnie Pan Pelikanski, Omlet, Stroński i oczywiście Kazio, przed którym skakałem jak głupi. Po jego przejexdzie niestety byłem potrzebny na serwisie, gdzie pojechalismy. Jadąc tam zobaczyłem Kazia oczekującego na wjazd na PKC przed feralnym oesem 4. Powiedziałem: "Trzymam kciuki - pamietaj spokojnie". I pojechalismy na serwis. Przywitalem sie z Grzegorzem i z mechanikami i nagle zadzwonił mi telefon. Kazio! Strasznie załamanym głosem wypowiedział moje imie. Dowiedziałem sie że dwie załogi przed nimi miał miejsce wypadek, gdzie cieżko poszkodowany został pilot, a Kazio stawał na punktach SOS. Zaraz po tym dostaem od Suma telefon z podziękowaniami za zorientowanie w sytuacji. Czas na pierwszy serwis. Bez żadnych utrudnień. Umyliśmy tylko auto i wyruszyli. Zamieniam dwa słowa z Marcinem Muchą. Kiedy strefa zaczęła pustoszec miałem czas zeby coś zjesć. Więc udałem sie na kiełbaskę z grilla. Po powrocie miałem czas porozmawiać z mechanikami. I odwiedził nas Pan w kurteczce RalliArtu. Po dokładniejszym przyjrzeniu sie rozpoznałme ojca Magdaleny Kusiak czyli Pana Kusiaka. Kilka słów z nim i dostałem kolejny meldunek od Kazia że jada spokojnie i wszystko jest ok. Wychodze przed pierwszy pekac i czekam na Kazia. Jest. Od razu zapytałem Piotrka kiedy mają wjazd na serwis, żeby przygotowac im ciepłe kiełbaski. Pogadałem z nimi chwile i poszedłem po jedzenie. Tu mial miejsce błąd w sztuce. Z powodu bałaganu na pkc wpisano nam zły czas przyjazdu. Niestety nie pomogła interwencja Andrzeja Górskiego, odpowiedzialnego na tym rajdzie za kontakt z zawodnikami. Trudno. Zamontowaliśmy elektrownie i zrobiliśmy szybki przegląd auta. Zmobilizowałem Grzegorza i pojechalismy z nim na oes 3. Na nieszczescie trafilismy w to samo miejsce co rano. Ale nie narzeałem bo było ciemno. Rajdówki z elektrowniami prezentowały sie niezwykle okazale. Oczywiscie dałem pokaz dopingu przy Kaziu, a inni kibice patrzyli na mnie jak na nienormalnego. Przed Kaziem jechała Honda wypożyczana od Admama Dzitki. Pół rajdu na swiatłach awaryjnych. Wyszedlem na srodek i zacząłem bić brawo. Sam. Na poczatku nikt nie wiedział o co mi chodzi, ale wytrawniejsi kibice zaczeli robić to samo. Od razu biegiem do auta. Potem na strefe i czekanie na Kazia. Przyjechał. Udało się Usciskałem go, bo udało sie. Jeszcze wczesniej rozmawiałem z Pelikanem. Pogratulowałem mu i pozartowaliśmy chwile. Kiedy Kazio był juz na strefie tankowania podjechał Zbyszek Cieslar. Zobaczył mnie i zaczął sie smiać. Podeszłem pogratulowac mu. A on do mnie: "Chłopie jakie jaja hamuje - gasną mi reflektory, zapalam reflektory - Łukaszowi gasnie lampka"

:) Spakowaliśmy sie i jazda na mete do Cieszyna. Po drodze mysle jak do tego wszystkiedo doszedlem. Kiedy zobaczyłem Kazka mine na mecie i jego usmiech normalnie sie rozkleiłem. Pomyslałem jak taki mały człowiek jak ja moze naciągnąć gościa na taka kase a on jeszcze bedzie sie cieszył z tego jak dziecko. Podszedłem takze do kierowcy tej hondy. Powiedziałem mu: "Daj uścisnąć sobie dłoń, bo zrobiłes na prawde wielką rzecz" I wiedziałem, że to były najlepsze słowa dla tego gościa w tym momencie. Odstawiliśmy auto do Parc Ferme i udalismy sie do Halnego, do biura rajdu. Było jeszcze pusto. Piotrek od razu poszedł pisać odwołanie (chodziło o czasy, kiedy stali na SOS) Kazio zamówił pepsi i poszedł pogadać z Kuzim. Zaczęło sie zapełniać. Dostałem sms od Suma że będzie zaraz w halnym. W biurze zaczęlo sie robić tłoczno. Kazio i Piotrek studiowali wyniki, ja rozmawiałem z rodziną Marcina Muchy. Poszedłem do biura i widze suma. On sie na mnei patrzy i nic. Ja sie smieje on dalej nic. Mysle o to bydle. Paweł!!!!! Zareagował

Podszedł do mnie i zamienilismy kilka słów, jednak przerwał nam Wosiu. Krzysiek chodź bo jedziemy. Wiec pozegnałem wszystkich i wsiadłem do renówki. Nie chciałem opuszczać cieszyna. Ten klimat który towarzyszył mecie był niezapomniany. To po prostu coś wspaniałego. Tak nie czułem sie dawno. lezka zakręciłą mi sie w oku kiedy myslami przeszedłem cały rajd. Przypomniało mi sie wtedy stare rajdowe przysłowie:
"Rajd był ciężki, rajd był długi. C..j do d..y bedzie drugi"
Podziekowania dla osób, które przyczyniły sie do powstanie tej opowieści:
Cari, Kazio Chełmecki, Piotr Woś, Grzegorz Grzyb, Qba, Sumo, Wilu, Voytech, Marcin Mucha. Jesli o kimś zapomniałem to przepraszam.
Kris_WRC