"Krótka" relacja z mojego debiutu za kierownica
Jesienny rajd samochodowy był przed ostatnią eliminacją okręgu podlaskiego w KJS. Rozegrany był 8 października 2006 w Suwałkach. Jest to rajd przełomowy gdyż właśnie na jego trasach miał miejsce mój debiut w roli kierowcy. Problemy zaczęły się już w przeddzień zawodów czyli w sobotę. Kiedy chciałem jechać zatankować auto, Opel Kadett Gsi. Nie mogłem go uruchomić. Przez moje wrodzone zapominalstwo auto stało na światłach kilka godzin i akumulator umarł z wycieńczenia. Nerwowe poszukiwania prostownika już późnym wieczorem dawały oznaki o tym, że może być pechowo. Nie dałem jednak za wygraną, i opłaciło się. Akumulator został podłączony. W miedzy czasie jeszcze usiłowałem znaleźć kask dla pilota, co wbrew pozorom nie było trudne, dzięki dobremu koledze Cała ta sytuacja doprowadziła do tego, że spać poszedłem dopiero późnym wieczorem, a wstać miałem o 5 rano. Wstałem pełen sił mimo krótkiego czasu snu, gotowy do rywalizacji. Jednak los okazał się prześladowcą. Po podłączeniu prądu okazało się, że pompka paliwa mocno przecieka, a dokładniej przewód do niej prowadzący. 1.5 godziny minęło, zanim znaleźliśmy kanał, odpowiednie przewody i wiele mniejszych równie istotnych rzeczy. Kiedy w końcu wyruszyliśmy byłem zadowolony. Jechaliśmy szaleńczym tempem, aby wyrobić się w terminie zgłoszeń. Po drodze brat jadący drugim autem, wziął swojego pilota i ruszyliśmy na podbój Suwałk. Podczas jazdy na miejsce zadawałem sobie liczne pytania, jak będą wyglądały trasy, czy ja i mój pilot będziemy w stanie opanować nerwy. Już niebawem poznałem odpowiedzi na wszystkie trapiące mnie pytania. Gdy zajechaliśmy na tor w Suwałkach, gdzie było biuro rajdu, czułem coraz większe nerwy. Ale mimo to, starałem zachować trzeźwość umysłu i opanowanie. Zgłosiliśmy się w klasie 5, i BK przeszliśmy bez problemu. Przed oficjalnym startem rajdu, rozgrywany na torze był puchar wszechklas. Oczywiście wystartowałem, nie poszło źle, ale ani wyniku dobrego nie było ani z jazdy nie byłem zadowolony, jechałem strasznie nerwowo. Ale mimo to, czułem się dobrze. Potem o 12:13 mieliśmy wjazd na PKC1. Zaraz po PKC-u od razu była próba na torze, już wliczana do klasyfikacji. Jechałem drugi, więc mogłem się porównywać tylko z zawodnikiem przed mną, a było to Subaru Impreza, więc jechałem bez większego stresu. Tor pojechałem lepiej niż na pucharze wszechklas, ale mimo to nie byłem zadowolony. Nadal jechałem nerwowo i mało płynnie. Ale wiedziałem, że mam przed sobą jeszcze cały rajd na naukę. W końcu po to pojechałem tam, żeby potrenować. W karcie drogowej był zapis, że mamy 60 minut na przejechanie etapu, i obycie jednej próby SzH1. Kierowaliśmy się zgodnie ze wskazaniami itinerera, co doprowadziło nas na bardzo ciekawe miejsce. Dojazd do SzH1 prowadził przez las i twarde, równe, szutrowe drogi. Tam jechało się troszkę szybciej, z racji pustki na drodze i rewelacyjnej nawierzchni. Pędzimy sobie tak przez las, nagle za torami stoi tabliczka informująca o początku się próby. Zatrzymałem się, szybko kaski i ognia. Próba typowo drogowa. Dosyć szybko jak na debiut, bo w sumie to 3 dokręcałem prawie generalnie, ostra jazda. Potem po odbyciu próby Szh1 udaliśmy się na Garden. Zjawiliśmy się na PKCu około 20 minut przed czasem, wiec poszedłem obejść próbę. Kilka pachołków się nie zgadzało, ale mimo to odcinek wydawał się ciekawy. Dużo syfu, dosyć szybko, i dużo miejsc żeby zdjąć z felg opony. Startujemy, jadę nerwowo bo to pierwszy odcinek. Auto napędza się coraz to bardziej, sprawiając wrażenie jakby zwężającej się drogi. Pierwsze hamowanie, nie wydaje, blokuje koła, ale udaje się zmieścić. Jadę dalej, seria lewych dziewięćdziesiątek po syfie, sprawia mi duże kłopoty. Na jednym hamowaniu z dużej prędkości za późno zaczynam hamować, muszę ciągnąc ręczny, udało się, pełnym bokiem, ale po drodze. Reszta próby dosyć dobrze, było kilka wpadek, ale w sumie przyzwoicie. Melduje się na mecie, strata oczywiście duża Kolejna próba to znowu jechany tor kartingowy, tylko w zmienionej konfiguracji. Przed startem wyszły jakieś nieporozumienia odnośnie opon, które leżały dla zwężenia trasy, Na schemacie ich nie było, a na torze były. Wszystko jednak się rozwiązało i ruszyliśmy. Jedynka, dwójka, pierwsze ostre hamowanie, czuje ze jedzie mi się lepiej, pewniej, jednak nadal nerwowo prowadzę samochód. Na jednym z nawrotów ponosi mnie fantazja, za duża prędkość, niepotrzebnie ręczny, obracamy się i zatrzymujemy. Na szczęście auto pozostało na chodzie, wiec wkładam jedynkę i ruszam dalej. Straty spore, ale jedziemy po naukę. Kolejna próba, była dla mnie pechowa z racji tego, że w poprzedniej edycji rajdu, jadąc jako pilot, zakończyłem tam zawody. Mimo to nie boje się. Wiem, że muszę pojechać dobrze, musze jechać swoje. Ustawiam się na starcie, po uprzednim odświeżeniu sobie w głowie schematu. Ruszam. Ślisko, dużo pyłu i piachu, pierwsze hamowanie ostrożnie, żeby nie przepałować. Jadę dalej, poczułem się pewnie, zbyt pewnie. Przód stracił przyczepność i wypadam poza trasę. Szybko cofam i jadę dalej. Bałem się, że złapałem kapcia, jednak moje przypuszczenia okazały się nie prawdziwe. Jadę dalej, próbuję jechać zbyt szybko, chcę odrobić. O mały nie wypadł bym z drogi przez wysoki krawężnik. Na szczęście utrzymałem się na drodze. Na mecie wynik mocno z tyłu, w sumie biorąc pod uwagę ilość przygód nie ma się czemu dziwić. Kolejne próby jechałem spokojniej, ale również zdarzały się błędy, ale mniejsze. Bez żadnych „grubych” przygód meldujemy się na mecie. Jak było? Dobrze, mimo wielu błędów, dużej porcji nerwów i ogromnego zmęczenia, daliśmy rade. Cieszyłem się z tego, że nie było większych spięć miedzy mną i pilotem. Było kilka wpadek, ale mimo to jestem zadowolony. Na miejsce nie liczyłem, bo wiedziałem, że debiut to debiut, to jest pierwszy raz. Generalnie znajdowaliśmy się w środku stawki, byliśmy siódmi z trzynastu, ja jestem zadowolony. W klasie ostatnie, ale nie ma się czemu dziwić, byłem najsłabszym kierowcą, ale i mój samochód nieco odstawał od konkurencji. Najbardziej jednak cieszę się z tego, że wyciągnąłem z tego wnioski, jak się powinno jeździć, gdzie jest ukryty czas o który walczyłem. Przeanalizowałem cały rajd, odcinek po odcinku i teraz wiem, co robiłem źle. Czeka mnie jeszcze długa droga, ale jestem gotowy by stawić czoła wyzwaniu najbliższy rajd jaki planuje do Rajd Niepodległości, ostatnia eliminacja PPAiK rozgrywana w Białymstoku. Jeśli plany wypalą, pojawię się swoim czarnym potworem.