
['] Janusz, pamiętaliśmy, pamiętamy, będziemy pamiętać... [']
Moderator: SebaSTI
Chłód i cień już czas na sen
Zachód słońca żegna dzień
I zcichł twój szept
Twój wzrok też zgasł
Wokół tylko cisza
Znów jest zmierzch
Bez gwiazd wsród łez
Każda myśl to cierń
Bo los z nas drwi
Drwi z nas codzień
Gdzieś we mgle gubię drogi swe
Nie odnajde się
A w tych snach twoja śmierć mój strach
Nie chce dłużej tak
Mur bez bram ja tu ty tam
Gdzieś po drugiej stronie nieba
Pięć twych zdjęć i list w nim wiersz
Ciebie nie ma
Wciąż tak trwam z pustką sam na sam
W beznadzieji trwam
Jak mam żyć
Nie ma sensu nic
Chcę do Ciebie iść
Wciąż tak trwam
Z pustką sam na sam
Pośród wspomnień trwam
Jak mam żyć
Nie ma sensu nic
Chcę do ciebie iść
Brnę we mgle
Gubię drogi swe
Nie odnajdę się
A w tych snach
Twoja śmierć,mój strach
Nie chcę dłuzej tak
Nie
Gdy siedział na kolanach ojca i po raz pierwszy prowadził samochód, Pan Jan Kulig nie spodziewał się że kierownica spoczywa w rękach przyszłego Mistrza. Janusz Kulig, Chłopak z Łapanowa jak go często nazywano, mógł kopać piłkę którą bardzo lubił, ale przeznaczenie zadecydowało za niego i w 1992 wraz ze swoim przyjacielem ze szkolnej ławki, Darkiem Burkatem, Janusz wsiadł w starego Malucha i Rajdem Zimowym rozpoczął swoje pierwsze Mistrzostwa Polski.
Nasze drogi skrzyżowały się rok później, gdy sfatygowaną Toyotą Corollą rozpoczął starty w barwach Rafinerii Trzebinia. Gdy robiłem z Nim pierwszy wywiad i pierwsze zdjęcia, nawet nie przypuszczałem, że powstaną ich całe setki. Janusz miał ambicje, by dotrzeć w swej ukochanej dyscyplinie sportu jak najwyżej. I temu celowi podporządkował całe swoje życie. Tytuł wicemistrza Europy, cztery tytuły Mistrza Polski, dwukrotny Mistrz Strefy Środkowoeuropejskiej oraz Mistrz Słowacji - te laury nadal Mu nie wystarczały. Chciał sięgnąć wyżej. I gdy niespodziewanie otworzyła się przed Nim taka możliwość, przeznaczenie przypomniało o sobie i nie dało Mu szansy aby ją wykorzystał.
Przemierzyłem z Nim tysiące kilometrów po Polsce i Europie. Aż trudno uwierzyć, ale podczas naszej wieloletniej, intensywnej, a jednak tak krótkiej znajomości, nie padło między nami ani jedno ostre słowo, nawet gdy mieliśmy odmienne zdania. Snuliśmy plany, które bardzo często przybrały realne kształty. Podczas podróży i bardzo częstych spotkań nie tylko w Krakowie, wykonałem dziesiątki zdjęć, które zachowam tylko dla siebie, poznałem wiele Jego tajemnic, których nigdy nie zdradzę, wiedziałem o słabostkach, znałem oficjalną „twarz” i przemęczonego człowieka, który nie miał czasem siły podnieść się i siąść za kierownicą rajdowego samochodu. A także prywatne, codzienne życie wspaniałego męża i syna oraz czułego, opiekuńczego ojca, który był wszystkim dla swojej córki. Bawiłem się na Jego weselu i płakałem wraz z tysiącami, idąc przed trumną niesioną przez byłych już rywali.
Dla kibiców, którzy na odcinkach specjalnych dla Niego godzinami stali w padającym śniegu czy deszczu i oddali mu w Łapanowie hołd w mroźny lutowy poranek 2004 roku, pozostał idolem, niedościgłym wzorem kierowcy rajdowego. Dla mnie także przyjacielem, jakiego już nigdy nie spotkam na swojej drodze...
Robert Magiera
PLayer napisał(a):Albo jeśli nie to to może napiszmy list do PKP z dokładnym przebiegiem kariery i tytułów Janusza, ale ważne by było to potwierdzone podpisami wielu osób (min. 1000 moim zdaniem). Potrzebna byłaby stronka internetowa, na której możnaby w formularzu wpisywać swoje dane (imię, nazwisko, adres, PESEL).
Co o tym sądzicie?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość